"Ucz jak mistrz", czyli jak zostać wybitnym nauczycielem
Takim jak John Keating, grany przez Robina Williamsa w Stowarzyszeniu Umarłych Poetów? Niekoniecznie.
W 2010 roku dziennikarze "Los Angeles Times" uzyskali od władz tamtejszego okręgu szkolnego – drugiego co do wielkości w Stanach – ocenę 6 tysięcy zatrudnionych tam nauczycieli (mierzono edukacyjną wartość dodaną dla ich uczniów). Gazeta opublikowała imienną listę wszystkich tych pedagogów, uszeregowanych od najbardziej do najmniej "efektywnych". Jak pisze brytyjski "The Guardian", z którego zaczerpnąłem tę informację, publikacja wywołała istne trzęsienie ziemi – co zresztą w LA nikogo nie dziwi, jako że to obszar sejsmiczny.[1]
Czytelnicy gazety dowiedzieli się, że najwyżej notowani nauczyciele uzyskują dwukrotnie lepsze wyniki nauczania od swoich kolegów uznanych za... dobrych (z kiepskimi nie warto ich porównywać). Na szczycie listy znalazła się niejaka Zenaida Tan ze szkoły podstawowej, do której chodzą głównie dzieci biedaków, często imigrantów. Rok w rok uczniowie pani Tan zaczynają naukę z niższą niż przeciętna znajomością angielskiego i matematyki, a kończą z wynikami powyżej średniej.
Czy Zenaida Tan została doceniona przez przełożonych? Czy ktoś skorzystał z jej doświadczeń? Gdzie tam. Dziennikarzowi "LA Times", wyznała: "Nikt mi nie mówi, że jestem dobrą nauczycielką". W raporcie o jej pracy dyrektor szkoły odnotował, że 3 razy spóźniła się na lekcję po przerwie.[2] Brzmi znajomo?
Inaczej niż John Keating, pani Tan nie wskakuje na ławkę ani nie każe uczniom wyrywać kartek z książek. Film z jej lekcji byłby raczej nudny. Jednak nie dla wszystkich.
Były nauczyciel (we własnej ocenie kiepski), Doug Lemov z Bostonu, postawił pytanie: Co sprawia, że jedni nauczyciele osiągają lepsze wyniki od drugich? Wziął pod lupę szkoły z najuboższych dzielnic; wybrał te, których uczniowie znakomicie wypadali w testach. Wyszukał w tych szkołach najlepszych nauczycieli, po czym sfilmował ich lekcje. Każde nagranie obejrzał wiele razy, minuta po minucie – zupełnie jak trener analizujący mecz. Wnioski?
Zdaniem Lemova, o sukcesie dydaktycznym decydują pozorne drobiazgi – proste techniki, które pozwalają nauczycielowi zapanować nad klasą, a uczniów zachęcają do aktywności. Na przykład: historyk zadaje pytanie o bezpośrednią przyczynę wybuchu I wojny światowej. Natychmiast zgłasza się jeden uczeń, chwilę później podnoszą się jeszcze dwie ręce. Nauczyciel wskazuje pierwszego ucznia, ten podaje poprawną odpowiedź. Świetnie. "Czy na pewno? – pyta Lemov. – A co z resztą klasy?".
Na prowadzonych przez siebie warsztatach dla nauczycieli podaje wyniki badań: średni czas między końcem pytania a początkiem odpowiedzi to 1,5 sekundy. Tylko dla orłów. Pozostali tracą wiarę w siebie (i zainteresowanie przedmiotem). A gdyby ten czas wydłużyć?
Lemov pokazuje – i to po 2, 3 razy – filmik z lekcji prowadzonej przez dobrą jego zdaniem nauczycielkę. Kobieta zadaje pytanie, po czym spokojnie czeka na zgłaszających się do odpowiedzi. Przechadza się po klasie, zachęca uczniów uśmiechem. Jeśli oczekiwanie się przedłuża, nauczycielka powtarza pytanie. Na filmie widać kolejne podnoszące się ręce. Każdy uczeń ma szansę.
Inny filmik. Nauczycielka prowadzi rozmowę z 8-, 9-latkami. Stoi tak, by widzieć wszystkie dzieci. Nieustannie przerzuca wzrok z jednego ucznia na drugiego. Nieznacznym ruchem ręki ucisza kogoś, kto odezwał się niepytany. Co jakiś czas wchodzi między ławki. W pewnej chwili zatrzymuje się przy chłopcu, który nie uważa; dyskretnym gestem przywołuje go do porządku. Nie przerywa lekcji, nie strofuje, nie zawstydza dzieciaka przed innymi. Jej uczniowie z zapałem dyskutują o książkach. A są to – uwaga! – Afroamerykanie z dzielnicy nędzy, gdzie zasadniczo nikt niczego nie czyta.
Lemov uważa, że takiego podejścia można się nauczyć. W 2010 roku opublikował książkę Ucz jak mistrz (Teach Like a Champion), która w USA stała się pedagogicznym bestsellerem. Jej autor nie zgadza się z modnym od jakiegoś czasu pomysłem, by zwolnić 10% "najgorszych" belfrów. Woli zapytać: Jak zmienić "złego" nauczyciela w "dobrego"?
Bo według Lemova nikt nie rodzi się nauczycielem. Pedagog wcale nie musi mieć tego magicznego "czegoś", co dyscyplinuje uczniów i przykuwa ich uwagę. Potrzebuje natomiast wiedzy, treningu oraz wymiany doświadczeń z innymi nauczycielami. Dlatego Lemov prowadzi warsztaty, a w swojej książce podaje "62 techniki, które wprowadzą uczniów na drogę do uniwersytetu". Wszystkich, nawet tych z zaniedbanych środowisk.
Co Państwo na to?
[1] The revolution that could change the way your child is taught
[2] No gold stars for excellent L.A. teaching
* * *
O autorze: | ||
fot. Jakub Swerpel |
Tomasz Małkowski |
|
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: |
Podziel się
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14