Blogi
Ocena
0
Sprawdzanie w praniu. Czyli nasza narodowa specjalność
Każda reforma edukacji ma to do siebie, że jednym się podoba, a innym nie. Nie licząc tych, którym jest wszystko jedno, bo na przykład ich to nie dotyczy, podział na zwolenników i przeciwników biegnie na początku mniej więcej przez środek. Zawsze można znaleźć argumenty, żeby coś pochwalić, i zawsze, żeby coś zganić. Dopiero później, kiedy okazuje się, że teoria i ideologia to jedno, a praktyka i kłopoty dnia codziennego – drugie, dochodzi do jakiegoś przesilenia. I wtedy osób w jednym obozie ubywa, za to przybywa w drugim. I wszyscy mówią „a nie mówiłem?”.
Ocena
0
Dura lex sed lex. A może "Trudno i darmo"?
„Trudno i darmo” napisał Witkacy na portrecie dziewczynki po tym, jak musiał go poprawić na życzenie niezadowolonej modelki. Za czasów moich studiów oryginał tego obrazu można było oglądać w Zamku Książąt Pomorskich w Słupsku. Wisiał razem z kartką przywołującą anegdotę o kapryśnej dziewczynce, której nie spodobał się styl malarza. Dziś przypomniały mi się te słowa w innym kontekście.
Ocena
0
Nowa podstawa do polskiego w liceum. Oczami obywatela ze starą maturą
Oczywiście, że pamiętam swoją maturę z języka polskiego. Nie pamiętam tylko, na jaki temat pisałem pracę. Jakoś wyleciało mi to z głowy. Na pewno był to wolny temat, bo żaden z tych „konkretnych” mi nie podpasował. Pracę napisałem na tyle dobrze, że nie musiałem zdawać części ustnej, i już po fakcie dotarło do mnie, że miałem sporo szczęścia. Pytania, które losowali moi koledzy, były dość szczegółowe, a my w naszym technikum raczej ślizgaliśmy się po wierzchu – co nie jest w żaden sposób winą naszej wspaniałej (co przyznaję po latach) nauczycielki, tylko naszą własną. Byliśmy zbyt leniwi i za dużo było w nas lekkoduchostwa, żeby potraktować maturę z języka polskiego z pełną powagą. Zwłaszcza że połowa klasy nie planowała studiów, a druga połowa myślała o politechnice. No prawie cała druga połowa.
Ocena
0
Szkoła zmienną jest. No ale bez przesady
Kiedy mój tata rozpoczynał naukę, dziadek musiał mu zrobić ławkę do siedzenia – i zanieść ją do szkoły, w której nie było innych mebli. A i szkoły w zasadzie też nie było – lekcje odbywały się w izbie u jednego z gospodarzy. Zręczni ojcowie konstruowali porządne ławki, które służyły przez lata, mniej zręczni zbijali je z byle czego i byle jak, toteż szybko zaczynały się chwiać i najzwyczajniej składały się jak scyzoryki. Dlatego od razu powstał niepisany zwyczaj, żeby siadać w ławkach zrobionych przez swoich ojców. Jeśli ktoś miał byle jaką ławkę, to byle jak siedział. Był rok 1945, a mój tata miał już skończone 10 lat. Umiał trochę czytać i pisać, bo się tego uczył na pasionce, ale formalną edukację z prawdziwym nauczycielem dopiero zaczynał. Zresztą co to byli za „prawdziwi” nauczyciele? Wystarczyło skończyć jakąkolwiek szkołę, choćby i podstawową, i zgłosić się na odpowiedni kurs. Prawdziwych nauczycieli bardzo wtedy brakowało.
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/
03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/
03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość
03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość
03 Listopad 2016, 13:14