Alkoholizm rodziców a funkcjonowanie ucznia w szkole
Klasa słuchała z zapartym tchem, tym bardziej, że miałam już kilku uczniów, którym zdarzało się pójść na wagary w pierwszej klasie, a ja dość ostro z nimi postępowałam, zgodnie z zaleceniami dyrekcji i naszego Programu Wychowawczego.
Najpierw przeprowadziłam rozmowę z samą Magdą, która nie chciała mówić więcej, ponad to, co opowiadała w klasie: to nauczyciele są winni, to nie ona. Poprosiłam więc matkę. Przedstawiła mi historię rodziny i przybliżyła problem Magdy. Okazało się, że ojciec Magdy jest alkoholikiem. Za każdym razem, gdy pije, robi karczemne awantury, bije swoją konkubinę (matka Magdy nie wyszła za mąż, ale mieszkają od urodzenia Magdy razem). Każda awantura wytrącała Magdę z ró-wnowagi i wtedy przez kilka dni nie chodziła do szkoły. Matka usprawiedliwiała jej nieobecności, ale nie mówiła, dlaczego Magdy nie było na lekcjach. Ponieważ nieobecności w pierwszej klasie gimnazjum przedłużały się, szkoła, za zgodą matki, skierowała Magdę do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej. Na podstawie badania stwierdzono „wysoką ogólną sprawność intelektualną. Dobrze rozwiniętą zarówno werbalną, jak i praktyczną sferę inteligencji. Prawidłowo rozwiniętą ogólną sprawność pamięciową. Zasób wiedzy i słownictwa z różnych dziedzin świadczy o akty-wności poznawczej i zainteresowaniu otoczeniem. Dobrze rozumie zasady i normy postępowania społecznego”. Stwierdzono również: „przewagę cech ekstrawertywnych, dużą impulsywność przechodzącą w reaktywność. Wysoki wskaźnik niepokoju, duże napięcie emocjonalne, drażliwość. Umiejętność funkcjonowania w grupach społecznych niska, mimo znajomości zasad funkcjonowania społecznego. Jako ekstrawertyk przejawia tendencję do dominowania,, dlatego też źle przyjmuje konieczność zastosowania się do wymaganych reguł, zwłaszcza w sytuacjach nowych albo postrzeganych jako stresogenne. Skłonność do manifestowania swojej osoby na skutek braku poczucia bezpieczeństwa lub zainteresowania ze strony rodziców czy nauczycieli. Brak poczucia bezpieczeństwa dodatkowo wzmagany przez nieprawidłowe relacje rodzinne.”
Matka, na moją prośbę, obiecała mi, że będzie starała się utrzymywać ze mną częsty kontakt, aby Magda wiedziała, że ona się nią interesuje. Niestety, słowa nie dotrzymała. W międzyczasie Magda dała się poznać jako dość dobra uczennica, oczytana, pisząca piękną polszczyzną, choć
z dużą ilością błędów. Zaczęła też dostawać dobre oceny z innych przedmiotów. Trwało tak przez pierwsze dwa miesiące. Pierwszym sygnałem, że coś jest nie tak, była kłótnia Magdy z ko-leżankami w klasie. Któraś z nich dowiedziała się od Magdy o jej problemach rodzinnych i nie-opatrznie wspomniała o tym w szerszym gronie. Reakcja Magdy wobec otoczenia była niewspół-mierna do wiadomości, jakie koleżanka przekazała klasie. Magda poczuła się zdradzona i oszukana.
Wiedziałam z literatury fachowej o tym, że dzieci z rodzin o problemie alkoholowym, porzucone całkowicie lub częściowo, doświadczają więcej napięć, lęku, dezorientacji i samotności. Stąd tym nastolatkom z trudem przychodzi komuś zaufać, związać się emocjonalnie z innymi, polegać na kimś - nieustannie wyzwalają agresję - a to oznacza, że traktują innych tak, jak sami zostali potraktowani. Magda ujawniła wówczas, podczas dyskusji, którą zaraz przeprowadziłam
w klasie, na temat ujawniania cudzych sekretów, nagromadzony w sobie żal oraz wściekłość
i zniknęła na kilka dni ze szkoły. Wprawdzie zaraz tego samego dnia zadzwoniłam do matki
i powiedziałam, co się wydarzyło, ale matka jak gdyby zlekceważyła problem. Powiedziała tylko, że Magda tak zawsze - najpierw prowokuje, a potem się obraża i znika ze szkoły. Ponieważ od sześciu lat jestem kuratorem społecznym w sądzie dla nieletnich, mam dość często do czynienia
z problemem alkoholizmu. Przeważnie matki nie przyznają się, że to stanowi główny problem rodziny, tylko zrzucają winę na dzieci, że się nie uczą, że nie chodzą do szkoły.
Problem wagarów istnieje, odkąd pamiętam. Pomysłów na rozwiązanie zawsze było sporo, ale najważniejsze, aby indywidualnie podejść do każdego ucznia i jego sytuacji. Otrzymaliśmy wska-zówki od Dyrekcji, w jaki sposób postępować Również jedno z posiedzeń rady pedagogicznej zos-tało poświęcone problemom frekwencji. Zaangażowani zostali do znalezienia najlepszych spo-sobów na rozwiązanie problemów nauczyciele, uczniowie jak i rodzice. Cała społeczność szkolna dowiedziała się wówczas, że jest problem i że trzeba go rozwiązać. Wypracowaliśmy wówczas kilka zasad, które konsekwentnie wcielałam od tej pory w życie, m.in.:
- „każdy wychowawca egzekwuje w wyznaczonym terminie pisemne usprawiedliwienie od ro-dziców lub opiekunów ucznia,
- każdy wychowawca kontaktuje się z rodzicami w chwili nieobecności ucznia w szkole ( kon-takt telefoniczny w sytuacji niejasnej),
- każdy nauczyciel odnotowuje samowolne wyjście ucznia ze szkoły, wpisem w dzienniku lub, jeżeli to możliwe, kontaktuje się natychmiast z rodzicami lub przekazuje te informację wy-chowawcy lub wicedyrektorowi, który pełni dyżur,
- każdy wychowawca systematycznie kontroluje frekwencję i, jeżeli zaistnieje taka potrzeba, kontaktuje się z rodzicami lub opiekunami”
Większość mojej klasy pozytywnie przyjęła do wiadomości, że należy przestrzegać zasad dotyczących obecności na zajęciach i z nimi nie było żadnych problemów. Natomiast przybycie Magdy do klasy spowodowało powrót problemu wagarów dla trojga uczniów. Jej opowieści o tym, że bez żadnych konsekwencji można nie przychodzić do szkoły, spowodowały, że zajęłam się nią bliżej.
Gdy po kilku dniach nieobecności Magda wróciła do szkoły, najpierw przesiadła się bez słowa, a potem poproszona przeze mnie, aby została kilka minut po lekcjach, zlekceważyła prośbę i cze-kałam na nią na próżno. Problem zaczął narastać. Klasa zauważyła, że Magda mnie nie posłuchała. Następnego dnia przewodniczący klasy poinformował ją, że mają podpisany kontrakt z panią o za-chowaniu się wzajemnym, a główny punkt brzmi: „Rozmawiamy ze sobą, gdy jest problem”. Ja sama ponowiłam prośbę o chwilę rozmowy. Tym razem Magda została. Rozmawiałyśmy bardzo długo - około trzech godzin.
Tym razem Magda zaufała mi. Opowiedziała o swojej sytuacji w rodzinie, o planach na przy-szłość. Na początku prezentowała postawę roszczeniową: należy się jej wyrozumiałość, gdy ma takie kłopoty w domu i w szkole.
Carl Roger (koncepcja edukacji) twierdzi, że „podstawę zmian w zachowaniu człowieka stanowi jego własna zdolność do wzrostu i rozwoju, zdolność uczenia się w oparciu o własne doświadczenia. Zalecanie zmian, tzw. dobre rady pozostają nieskuteczne. Można natomiast stworzyć atmosferę szczególnie sprzyjającą rozwojowi człowieka, konstruktywnym zmianom w jego zachowaniu, w jego osobowości. Wychowawcę powinno cechować: wrażliwość, empatyczne zrozumienie uczuć wychowanka, ciepło, bezwarunkowa akceptacja jego osoby.
W takich warunkach jednostka może podjąć decyzję o zmianie swojego zachowania, w takich warunkach mogą odbywać się pozytywne zmiany jego osobowości.” Magda w miarę rozmowy wyciszała się, potem się popłakała.
Prognoza negatywna (spodziewany stan w przypadku zaniechania działań):
- zablokowanie rozwoju właściwych dla wieku zdolności i umiejętności,
- zahamowanie rozwoju rozumienia ról społecznych i rodzinnych,
- spowolniony rozwój poznawczy,
- wzrost objawów fizycznych i psychicznych: zaburzenia związane z nastrojem,
- niekorzystne zmiany w postrzeganiu i umiejętność rozwiązywania problemów.
Prognoza pozytywna:
- wzrost umiejętności podejmowania zadań wspólnie z innymi
- podwyższenie własnej samooceny
- zrozumienie, że dorośli tez mogą pomóc
- ograniczenie absencji w szkole
- zminimalizowanie agresji słownej i fizycznej
Po rozmowie z Magdą wspólnie z psychologiem szkolnym ustaliłam plan działania, aby nie tylko Magdzie pomóc w przezwyciężeniu jej niechęci do chodzenia do szkoły, ale jednocześnie, aby zmobilizować klasę do pomocy. Postanowiliśmy tak się zachować, aby Magda, czując, że ma
w klasie oparcie, nie wagarowała w momencie kłopotów w domu. Jednocześnie pani psycholog miała przeprowadzić cykl zajęć terapeutycznych z Magdą i jej rodzicami. Miała też rozmawiać
z ojcem o podjęciu przez niego leczenia w poradni AA.
Klasa bardzo poważnie podeszła do tego problemu. Przy okazji jeden z uczniów oficjalnie zwierzył się klasie, że on ma podobne kłopoty w domu. Widać było, że zbliżyło to uczniów do siebie. Koniecznie chcieli być odpowiedzialni i pomocni. Przeprowadziliśmy wspólnie kilka warsztatów interpersonalnych, poprzedzonych za każdym razem ankietą i badaniami socjo-metrycznymi: „Jak być sobą?”, „W jaki sposób stać się asertywnym?” Poruszyliśmy problem alko-holizmu. Uczniowie bardzo poważnie podchodzili do tematu, przygotowując się w domu i przyno-sząc potrzebne materiały. Powstałe wnioski zapisywali na dużych kartkach papieru, które potem wieszali w klasie. Dzięki tym wszystkim zajęciom klasa bardzo się zgrała.
Niestety, Magda uczestniczyła tylko w jednych zajęciach. Najpierw się rozchorowała na za-palenie oskrzeli i nie było jej przez dwa tygodnie. Ponieważ mieszkała pod Wrocławiem, trudno było do niej jej koleżankom dotrzeć. Wybrałam się więc którejś niedzieli sama. Magdy nie zastałam w domu. Wyprowadziła się po kolejnej awanturze ojca z domu do koleżanki. Matka nie miała żadnego wpływu na to. Tyle udało mi się uzyskać, że obiecała, że postara się z Magdą przyjechać na rozmowę do szkoły. Długo to trwało. Monitowałam jeszcze kilkakrotnie. Magda na pierwszy semestr z powodu nieobecności była nieklasyfikowana. Klasa przyjęła to jako swoją małą klęskę. Dręczyło ich to, że tak naprawdę, to nikt nie jest w stanie wpłynąć. Magda w II semestrze wprawdzie kilkakrotnie pojawiła się na lekcjach obiecując, że już teraz to będzie chodzić. Nawet udało się zorganizować wspólne spotkanie rodziców Magdy i jej wraz z psychologiem. Ale Magda była nieugięta. Zdawałam sobie sprawę z tego, że poniosłam w związku z jej osobą klęskę wychowawczą, chociaż z drugiej strony zachowanie Magdy spowodowało niesamowite zgranie klasy oraz wzajemną pomoc wobec siebie. Magda oczywiście nie zdała. Była znów nieklasyfikowana z powodu nieobecności.
Sytuacja Magdy w chwili opuszczenia szkoły wskazywała, iż realizuje się, wyżej przedstawiony, negatywny wariant prognozy. Brak promocji i dyplomu ukończenia szkoły były dowodem namacalnym na niemożność wyrwania się z zamkniętego koła problemów, z którymi się borykała. Rozmawiając z nią, można było odnieść wrażenie, że nie wierzy w możliwość zaistnienia w jej życiu upragnionych zmian. Wagary i brak motywacji do nauki, mimo potencjalnych możliwości, były manifestem z jej strony i próbą skłonienia swoich rodziców do podjęcia walki
z problemami oraz pracy nad odbudową prawidłowych relacji. Rodzice Magdy nie skorzystali
z oferowanych im w szkole sposobów pomocy. To pociągnęło za sobą rezygnację Magdy z walki
o siebie. Mimo sytuacji zupełnie bez wyjścia – jakby się wydawało – pozostawała iskierka nadziei. Czasami Magda w rozmowie z psychologiem szkolnym sugerowała, że może warto spróbować jeszcze raz, od nowa, w innej szkole.
We wrześniu otrzymałam od Magdy list. Oto jego fragmenty:
„Droga Pani Zosiu!!
Piszę ten list, ponieważ nie miałam okazji podziękować za to, co Pani dla mnie zrobiła. Nigdy w całym swoim życiu nie spotkałam osoby, nauczycielki, która by z takim zaangażowaniem dbała
o sprawy swoich uczniów. Ja, niestety, nie potrafiłam tego docenić, opanować się, przez co zawiodłam Panią. Jest mi z tego powodu wstyd i przykro. Przepraszam za to. Wiem, że popełniłam błąd i teraz robię wszystko, by go naprawić.
Obecnie ponownie chodzę do mojego dawnego gimnazjum. Obawiałam się powrotu do tej szkoły, lecz się okazało, że niepotrzebnie. Mam bardzo miłych nauczycieli, klasa też nie jest zła. Przykładam się do nauki, myślę, że to, co zrobiłam, czegoś mnie nauczyło. Koleżanka mówi, że zrobił się ze mnie kujon. Ja tak nie uważam, chcę skończyć gimnazjum, pokazać wszystkim, na co mnie stać.
Mam nadzieję, że nie będzie Pani mnie źle wspominać. Jest Pani wspaniała i proszę się nie zmieniać. Jeszcze raz przepraszam i bardzo, bardzo dziękuję.
Z serdecznymi pozdrowieniami Magda.”
List bardzo mnie wzruszył i ucieszył, że jednak niezupełnie przegrałam, że jednak wpłynęłam pozytywnie na jej życie.
Ten nieoczekiwanie pozytywny i spektakularny rezultat w indywidualnym przypadku Magdy był nie tylko rezultatem mojego bezpośredniego oddziaływania - zaangażowania i troski o nią właśnie, rozmów, wspólnych prób rozwiązywania problemów. Kapitalną rolę odegrać tu musiała swego rodzaju „terapia grupowa”, jaką była jej obecność w prowadzonej przeze mnie klasie. Myślę, że moje oddziaływanie było dodatkowo wzmacniane dość szczególną sytuacją, jaką stwarzało powszechne obdarzanie mnie zaufaniem przez moich uczniów. Moja troska o klasę spotykała się
z ich postawami odpowiedzialności. Moje zaufanie do nich wiązało ich ze stawianymi wymaganiami i celami. Przekonałam się jak dalece są moimi sojusznikami w maju, podczas wyjazdu na „zieloną szkołę” do Olejnicy. Moi trzecioklasiści poczuli się odpowiedzialni nie tylko za siebie, ale i za kolegów z młodszych klas. Zaskoczona usłyszałam, jak dobitnie i stanowczo tłumaczyli młodszym, czego mianowicie po prostu nie wypada robić, jeśli jest się pod moją opieką
i że łamanie takich uznanych zasad nie spotka się z ich aprobatą. Takie słowa miały swoją wagę
w ustach Kuby (imię zmienione), który zdobył podziw nauczycieli i szacunek kolegów z klasy ciężką pracą, przechodząc w czasie nauki w gimnazjum z dwójek na czwórki.
W czerwcu w mojej klasie odbyły się pięciodniowe warsztaty prowadzone przez panią, która jest aktorką w Teatrze K-2 i w szkołach realizowała projekt „Przez teatr do lepszego zrozumienia siebie”. Uczniowie zostali dowartościowani, pokonując wstyd i nabierając pewności siebie, odkrywając swoje talenty, uświadamiając sobie własną wyjątkowość. Nauczyli się w jakimś stopniu sztuki odnajdywania siebie w trudnych sytuacjach, poznali problemy podejmowania samodzielnych decyzji, a zwłaszcza uświadomili sobie konieczność opanowania sztuki asertywnego zachowania, wyrażania własnych, odmiennych poglądów. Bardzo żałowałam, obserwując klasę, która poważnie podeszła do tych warsztatów i wiele skorzystała, że nie było z nami Magdy. Po zakończonych warsztatach prowadząca przekazała mi swoje spostrzeżenia. Stwierdziła, że:
„Klasa została wyposażona w cenne wartości i pozytywne przekazy. Już po pierwszym spotkaniu zrezygnowałam z teatralnych ćwiczeń, a zajęłam się pracą nad rozwojem osobistym
i wzmacnianiem mocnych stron. Co zobaczyłam? Ci młodzi ludzie mieli szczęście, trafili w dobre ręce. Tematy, których dotykałam, nie były obce, a sprawność poruszania się i bezpieczeństwo zadziwiające. Ja też czułam się bezpiecznie. Więcej wzięłam, niż dałam.”
Moja klasa, kończąc gimnazjum, nie była idealną klasą. Jak każda miała swoje problemy, ale widziałam, że ruszyli do różnych szkół, wierząc w siebie i w swoje możliwości, i że nie będą uciekać przed problemami na wagary.
14
Omów jeden wybrany problem społeczności szkolnej. Zaproponuj w jaki sposób można go rozwiązać.
POTRZEBNE NA DZISIAJ!!!!!!!!!!
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14