Forum

Wczorajsza gadałam z tatą relacjonując mu co się działo w mojej firmie: " ...no i wiesz przyszedł manadżer i powiedział, że nasz tim się nie sprawdza... a na to kolega do niego z grubej rury: tim jest w porzo, gorzej z kolczingiem..." Na to mój szanowny rodziciel pyta czy nie mogę z nim rozmawiać normalnie. Ja na to - jak to jest normalnie ? No i nasuneło mi się samo na język - wielkie fak... Już tak tym przesiąkłam, że nie czuje nawet ze nie dla wszystkich jest jasne to co mowie. Wydaje mi się, że wszyscy rozumieją angielskie zwroty, które często się wtrąca do rozmowy. Tylko jak to ogarnać skoro 95% czasu spędzam z ludźmi, którzy tak mówia?? ;) no tak noł łej... wszyscy tak mowimy więc ciężko samemu przestać Czy to też jest cecha pokolenia Y??

Haha, uśmiałam się strasznie z Twojego wpisu. Niedawno miała podobną historię, tylko byłam po drugiej stronie:-) Spotkałam się niedawno z trzema przyjaciółkami ze liceum. I jedna z nich zaczeła opowiadać o swojej pracy : 'jak mam za malo fleksów to mi tiger spadnie i nie odbiorę sobie dni wolnych'. Kopara mi opadła... Myślę sobie - nie w temacie jestem, nie kumam nic z tego co powiedziała Kaśka. Ale spojrzenie na dwie pozostałe słuchaczki i uff - ulga. One też nie wiedziały o co chodzi. To były jakieś współczynniki firmowe. Koleżanka pracująca w wielkiej korporacji do roku, nawet nie wpadła na to, ze my nie znamy tych określeń. U nich się tak po prostu mówi i już, więc sądziła, że jak powie tiger to wszyscy będą wiedzieli o co chodzi...

;-) Mnie zawsze denerwowało na studiach jak ludzie nadużywali określeń typu "By the way", "stand". a jakie znacie inne "powiedzonka"? ;-)

np. forwardnij mi to

Złapałem takiego flowa ...

jestes "de best" i wszystkie pochodne, typu " de beściaki" ;P

sorry, sorki

zapomnieliśmy o jednym z najważniejszych/ najpopularniejszych nowadays czyli ... TARGET wszyscy go znamy i kochamy