Świetlice szkolne i sześciolatki
Niedawno zorganizowana w Gdańsku konferencja na temat sytuacji świetlic szkolnych jak w soczewce pokazała problem złych decyzji związanych z wdrażaniem od września 2014 roku obowiązku szkolnego dla sześciolatków.
"Solidarność" oświatowa, organizator konferencji, niejednokrotnie wskazywała, że jest to działanie niefortunne i od strony psychologicznej i od strony organizacyjnej.
Jeszcze w tym roku szkolnym postulowaliśmy, aby wzorem Niemiec ograniczyć obowiązek do dzieci sześcioletnich urodzonych do końca czerwca danego roku. Dzieci urodzone w drugiej połowie mogłyby, jak do tej pory, korzystać z zasady dobrowolności wyboru pierwszej klasy, "zerówki" czy przedszkola. To od decyzji ich rodziców, w porozumieniu z poradniami psychologiczno-pedagogicznymi, zależałoby, czy dziecko znajdzie się już w rzeczywistości szkolnej. Tak było od lat. Tym samym należało głównie doinwestować poradnie - owe PPP, gdzie często tworzą się kolejki (jak w służbie zdrowia), a nie wydawać pieniądze chociażby na średniej jakości reklamy w telewizji.
I trzeba powiedzieć jasno, że w każdej chwili, także po jesiennej zmianie parlamentu, można dokonać stosownych zmian w ustawie o systemie oświaty. To strukturalnie niczego nie naruszy (zadania z zakresu oferty przedszkolnej, "zerówkowej" w szkołach podstawowych koordynuje ten sam podmiot – gmina, więc łatwiej jest o stosowne decyzje i ochronę miejsc pracy). A przywróci podmiotowość wyboru rodzicom, o co tak apelowała, chociażby zbierając podpisy pod referendum, inicjatywa "Ratuj Maluchy".
Dzisiaj taka furtka istnieje, ale tak naprawdę na "nie". Można pozostawić dziecko sześcioletnie w przedszkolu, ale ono jest już stygmatyzowane. Ruch powinien iść w drugą stronę – wybór na "tak", nie na "nie".
Dosyć papugowania zachodu Europy. W Finlandii, o podobnym do nas klimacie, dzieci chodzą od siedmiu lat i uzyskują najlepsze wyniki w Europie. Dosyć czarowania, jak kiedyś o tym mówił ówczesny minister Michał Boni, że potrzeba jak najszybciej młodych ludzi na rynku pracy. Żeby zarabiali na emerytów. I gdzie jest ten rynek pracy, gdy największe bezrobocie lub emigracja jest wśród owych absolwentów... Czary... mary... dla maluczkich... Dobrze, że te próby ogłupiania ludzi już się przynajmniej częściowo kończą.
Problem sześciolatków w szkołach, różnego przygotowania szkół do tego zadania, pokazał specjalny raport, który został przygotowany na tę konferencję (jego autorką jest Anna Kocik - wiceprzewodniczaca Sekcji Gdańskiej, a znajduje się – oraz inne materiały pokonferencyjne – na str. www.solidarnosc.gda.pl/oswiata).
Trudno się pogodzić, gdy ewidentnie łamie się prawo (art. 67 ustawy o systemie oświaty mówi, że grupa świetlicowa nie może liczyć więcej niż 25 uczniów, a średnia zapisana w dziennikach świetlicowych to... 41 uczniów w grupie). Srednio 65 uczniów przebywa w jednym pomieszczeniu świetlicowym. W 76 proc. świetlic odbywają się doraźne zastępstwa (niepłatne). W 59 proc. zajęcia świetlicowe prowadzą także nauczyciele przedmiotowi, w ramach dwóch dodatkowych godzin niepłatnych (to taki potworek – kuriozum w europejskim prawie pracy), które wprowadzono do art. 42 ustawy Karta Nauczyciela kilka lat temu.
Miał to być czas na prowadzenie jakichś zadań dodatkowych, autorskich, rozwijających talenty uczniów, a stają się sposobem na obniżenie kosztów funkcjonowania świetlic-szkoły. Bo właśnie brak pieniędzy jest kluczem problemów. Ale o tym się nie mówi. Samorządy, często spowinowacone, by nie rzec: "zblatowane" politycznie z rządzącymi, od lat zaciskają pasa kosztem nauczycieli, nie wskazując głównego adresata roszczeń, którym powinien być rząd i wymyślane przezeń nowe zadania.
Gdy w 2000 roku wystąpił pewien niedobór finansów na podwyżki nauczycieli, rezygnację złożył minister Mirosław Handke. Czy dzisiaj kogoś stać na taką odpowiedzialność?
Dzisiaj, jak winny, to głównie nauczyciel. I nie buntują się, bo byliby pierwsi do zwolnień. A gdzie znajdą pracę? Na zmywaku? Stworzył się układ zamknięty. Realizuje więc nauczyciel świetlicy zastępstwa doraźne, siedzi po czasie otwarcia świetlicy, bo spóźnia się z odbiorem dzieci ok. 26% rodziców (opiekunów). Może pomarzyć o zapłacie za ten ponadwymiarowy czas...
Szkoda, że odpowiedź na tytuł konferencji: "Swietlice szkolne – miejsce opieki i wychowania czy przechowania dzieci?" przesuwa się na koniec pytania. W miejsce realizacji rocznych planów pracy świetlicy szkolnej, staje się ona coraz częściej zadaniem realizowanym z doskoku, czy zostaje sprawdzona do roli przysłowiowej poczekalni.
Prowizorka, rzeczywistość w potrzasku, gdzie zderzają się realne możliwości szkół z oczekiwaniami rodziców sześciolatków, którzy przyzwyczajeni są (i mają do tego konstytucyjne prawo), do zapewnienia pełnej opieki – także świetlicowej – ich pociechom. Uderza to w potrzebę podmiotowego traktowania ludzi – i pracowników szkół, i uczniów, często małych dzieci, i ich rodziców. Warto to przerwać przynajmniej w tym obszarze.
Ps. Przytoczę, żeby się nie powtarzać, to co już pisałem na tym blogu. Szkoda, że tak mocno pozostaje aktualne:
Trzeba mieć świadomość, że świetlice szkolne spełniają ważną rolę w zapewnieniu odpowiedniej opieki, ale też rozwoju psychofizycznego uczniów. Zadania te wzrastają w sytuacji kryzysu gospodarczego, poszukiwania pracy przez rodziców oraz ich często dłuższych dojazdów do pracy, czy emigracji zarobkowej. Obecnie coraz częściej opieką świetlicy szkoła obejmuje nawet 2/3 uczniów klas I-III szkół podstawowych, którym dom, ze względu na wydłużającą się pracę zawodową rodziców, nie może zapewnić w pełnym wymiarze czasu. Ponadto świetlica powinna spełniać funkcje opiekuńcze wobec dzieci z rodzin niewydolnych wychowawczo, wspomagać pracę szkoły w zakresie wyrównywania braków i opóźnień w rozwoju fizycznym i psychicznym poszczególnych uczniów. Powinna być też polem dla zaspakajania potrzeb dziecka w dziedzinie działalności twórczej, polegającej na kształtowaniu i rozwijaniu zainteresowań i zamiłowań, wykrywaniu uzdolnień u dzieci oraz stwarzaniu warunków dla ich rozwoju, rozbudzania aktywności społecznej i postawy twórczej. Świetlica może kształtować nawyk czynnego wypoczynku, uczyć racjonalnego spędzania czasu wolnego.
Stąd tak ważna jest stabilizacja kadry wychowawczej w świetlicach, aby zapewniać dzieciom poczucie bezpieczeństwa, zapewnienia ciekawych zajęć, co nie zawsze bywa należycie doceniane przez władze szkół, organów prowadzących.
Stąd taka potrzeba, aby wprowadzić pewne porównywalne standardy, jeżeli chodzi o świetlice szkolne w poszczególnych typach szkół (konkretne warunki wyposażeniowe, liczba pomieszczeń, ilość uczniów pod opieką jednego nauczyciela, zielone ogródki, place zabaw, miejsce do gier i zabaw ruchowych, gry planszowe, kąciki komputerowe). Mniejsze limity uczniów przypadających na jednego wychowawcę są tym bardziej potrzebne w związku z coraz większymi problemami z dyscypliną wśród dzieci (obecnością w świetlicach szkolnych dzieci nadpobudliwych z ADHD), ale też potrzebą większej personalizacji kontaktu na linii uczeń – wychowawca.
O autorze: | ||
Wojciech Książek |
||
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu autora pt. "Quo vadis polska szkoło?" w serwisie Stefczyk.info |
0
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14