Pomiędzy żenadą a upamiętnieniem
Zdzisław Hofman, 02 Sierpień 14
Drukuj
Takimi słowami określiła Sylwia Chutnik sposób zbiorowego przeżywania rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Uczucie wstydu budzi myśl, że na cmentarzach Warszawy znowu rozlegnie się buczenie. Okrzyki agresji i nienawiści rodzą poczucie gniewu i bezradności - głęboki kryzys postaw i zbiorowych zachowań. Martwi to, że czegoś bardzo ważnego zabrakło w edukacji młodych ludzi, niedawnych uczniów, którzy teraz w taki bezwstydny sposób zwracają na siebie uwagę. Nie można tego tłumaczyć jedynie bezrobociem, brakiem strategicznych zmian na polskim rynku pracy. Brakuje uwewnętrznionych doświadczeń patriotyzmu i szacunku do człowieka - niewykształconych w okresie szkolnym.
Już głośno o pompatycznych, tromtadrackich sposobach "świętowania". Zawłaszczanie symboli powstańczych dla celów politycznych, krzyki jednych przeciw drugim, to przejaw braku poszanowania uczuć żołnierzy Powstania i ich bliskich.
Próby tworzenia atmosfery zabawy wokół tematyki powstańczej są wyjątkowo żenujące. Np. zestaw klocków, przygotowany przez polskiego producenta dla dzieci od lat 5 – "zabawa w Powstanie" – z możliwością budowania barykady, układania sytuacji walki z udziałem specjalnych figurek żołnierzy wermachtu i powstańców. Kiedy zarzucono firmie wykorzystywanie polskiej tragedii do celów komercyjnych ta odpowiedziała w zaskakujący sposób: "Uznaliśmy, że jako polska firma mamy prawo, a nawet obowiązek odnieść się do tej tematyki również w zabawkach. Nasze klocki mają zapewnić dziecku zabawę i takie walory posiadają".
Pojawia się podstawowe pytanie o walory edukacyjne i wychowawcze takich zabawek, czy przynoszą pożytek rozwojowy dzieciom, czy pokazują tragizm Powstania jako "fajną zabawę"? Uważam, że bez względu na to czy dzieci lubią bawić się w wojnę czy nie, dorośli nie powinni dostarczać najmłodszym zabawek, które epatują tragizmem i dramatem zabijania. Zabawa jest dla dziecka sposobem na przeżywanie dorosłego życia, to próba wczuwania się w role. Czy takiej przyszłości chcemy dla najmłodszych?
Najnowszy film Ewy Ewart "Zdobyć miasto" – jest przykładem niezwykle mądrego sposobu oddania hołdu Powstańcom. Autorka pokazała Powstanie przez pryzmat głębokich uczuć, potwornych doświadczeń i osobistych przeżyć bohaterów. Nie rezygnując z tła historycznego skonfrontowała losy zwykłych ludzi z machiną bezwzględnej światowej polityki. Mimo, że od wybuchu Powstania minęło 70 lat to interesy polityczne niewiele się zmieniły. Wobec imperialnych planów brzmi to złowieszczo. Nie można o Powstaniu uczyć inaczej jak poprzez osobiste doświadczenia żołnierzy i ludności cywilnej Warszawy – bezimiennych bohaterów. Warto poznać także bolesne emocje starego człowieka – bezradność żołnierza wermachtu pokazanego w tym filmie.
Jeszcze jeden argument wymagający zastanowienia i rewizji poglądów na temat wojny, powstań, okupacji i podsuwania dzieciom wojennych zabawa czy gier. Najnowsze doniesienia na temat procesów dziedziczenia są alarmujące (donosi
http://nauka.newsweek.pl w artykule Doroty Romanowskiej "Lęk dziedziczony po przodkach" z 20.07.2014 r.) Jesteśmy w stanie przekazywać strach i lęk naszym potomkom. Tragiczne doświadczenia mają tak głęboki wpływ na informację genetyczną, że mogą być przekazywane potomstwu – dzieciom i wnukom. Przeżycia naszych bliskich mogą nawet zmieniać budowę i działanie naszego układu nerwowego. To by tłumaczyło naszą polską "zbiorową" duszę ogarniętą wspomnieniami cierpień i bólu. Biologia wyjaśnia zaskakujące zamiłowanie do wspominania i kultywowania tragicznych rocznic. Tych szczęśliwych tak nie czcimy, jesteśmy bardziej przywiązani do dramatycznych i ofiarnych. Było ich w naszej historii ogromnie dużo i stale są nieopłakane.
Warto podjąć pracę nad zmianą świadomości zbiorowej. Ciągle nas namawiają aby przełączyć się na uczczenie szczęśliwych wydarzeń, np. odzyskania wolności w 1989 roku, ale nas Polaków to jakoś nie przekonuje. Musimy dla swojego zbiorowego zdrowia społecznego zacząć zmieniać naszą świadomość.
Ale jeżeli popatrzę na zespół młodych, aktywnych wolontariuszy to widzę z jaką chęcią zmieniają, nie chcą zapominać o tragicznej historii ale wybierają także ten optymistyczny styl myślenia o patriotyzmie. Właśnie startujemy z nowym projektem edukacyjnym
"Mała ojczyzna – wspólna sprawa". Program ten ma pomagać młodym ludziom inaczej patrzeć na nasz współczesny patriotyzm. Nie szkodząc pamięci i oddawaniu czci bohaterom, jednak w równowadze do tego co pilne i ważne dla współczesności. Aby słowa wypowiedziane przez Bolesława Prusa stały się znowu aktualne i autentyczne. "
Prawdziwy patriotyzm nie tylko polega na tym, ażeby kochać jakąś idealną ojczyznę, ale – ażeby kochać, badać i pracować dla realnych składników tej ojczyzny, którymi są ziemia, społeczeństwo, ludzie i wszelkie ich bogactwa" a także talenty.
* * *
O autorze: |
|
|
Zdzisław Hofman
społecznik, pedagog, trener, wolontariusz. Całe życie zawodowe związany z edukacją, poprzez pracę w szkole, a także w Stowarzyszeniu KLANZA, jako jego współtwórca i wieloletni prezes. Licencjonowany trener Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Tutor w programie Liderzy PAFW i współpracownik Stowarzyszenia Szkoła Liderów. Współautor książek o tematyce pedagogicznej: „Metoda KLANZY w teorii i praktyce” oraz „Chopinowskie inspiracje muzyczne”.
Obecnie prezes Fundacji Rozwoju Wolontariatu, w ramach której funkcjonuje Program PROJEKTOR – wolontariat studencki. Sukcesem FRW jest m.in.: projekt „Nowoczesny Patriotyzm”, w ramach którego Ministrowie z Kancelarii Prezydenta RP – jako Honorowi Wolontariusze – promowali wśród dzieci i młodzieży aktywną postawę obywatelską.
|
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu autora pod adresem: http://zdzislawhofman.blox.pl/
|
Podziel się
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię