Imię i nazwisko:
Adres email:

Poleć treść:


Mędrcy zza biurka mają rozwiązanie problemu narkotyków

Tomasz Małkowski, 04 Sierpień 15 Dodaj komentarz Wyślij Drukuj

Doprawdy, nieocenione jest nasze ministerstwo oświaty. Nauczyciele zbijają bąki na wakacjach, a pani minister z troską pochyla się nad każdym dzieckiem. Co zrobić, żeby uchronić pociechy przed dopalaczami i innym paskudztwem? Jak to co? Wydać rozporządzenie.
 

Stosowny projekt już wisi w sieci; wejdzie w życie 1 września 2015 roku. Co przewiduje rozporządzenie – litościwie skracam tytuł – o przeciwdziałaniu narkomanii? Ano, nauczyciele będą m.in. "wspomagać ucznia i wychowanka w jego rozwoju ukierunkowanym na osiągnięcie pełnej dojrzałości w sferze: (...)
 

  • psychicznej – ukierunkowanej na zbudowanie równowagi i harmonii psychicznej, (...), osiągnięcie właściwego stosunku do świata, poczucia siły, chęci do życia i witalności;
     
  • aksjologicznej – ukierunkowanej na zdobycie konstruktywnego i stabilnego systemu wartości, w tym docenienie znaczenia zdrowia oraz poczucia sensu istnienia".[1]


Obiecuję: więcej cytatów z ministerialnej polszczyzny (rozwój ukierunkowany na osiągnięcie w sferze ukierunkowanej na zbudowanie...) nie będzie. O czym zatem napiszę? O osobistych doświadczeniach.

W 1989 roku, gdy mało kto słyszał u nas o wolontariacie, zostałem wolontariuszem fundacji zajmującej się dziećmi ze środowisk patologicznych. Bywałem w domach alkoholików upijających się do nieprzytomności, spotkałem dziewczynkę, której ojciec – jak się potem okazało – gwałcił jej starsze siostry (jej nie zdążył; zapił się na śmierć). I poznałem Jarka.

Miał wtedy 12 lat. Mieszkał z babcią; ojciec powiesił się, gdy Jarek miał roczek, matka była alkoholiczką. Zachodziłem do Jarka regularnie – a jednak nie uchroniłem chłopaka przed wąchaniem kleju. Nie umiałem "wspomóc go w kierunku zbudowania harmonii psychicznej" ani ukazać mu "sensu istnienia". Nie udało się.

W 1999 roku przeprowadziłem z Jarkiem wywiad, który ukazał się w Przeglądzie Oświatowym. Oto fragmenty mojej rozmowy:
 

Jarek: Wciągnęli mnie kumple ze szkoły, kiedy miałem 13 lat. Wąchaliśmy klej. Najpierw rzadko, raz w tygodniu, raz w miesiącu... Tak z ciekawości, dla zabawy. Jak obejrzałem jakiś fajny film science-fiction, to chciałem ten film powtórzyć.


To jest tak, że jak myślisz cały czas przy ćpaniu o jakiejś rzeczy, to ona ci się urealnia, ty ją widzisz. Masz oczy jak kamera, wyświetlasz sobie ten obraz i w nim jesteś. I to od ciebie zależy, jak długo ten film będzie trwał. Są ludzie, którzy zostają na zawsze w swojej wyobraźni, i wtedy są chorzy psychicznie. Rozmawiasz z takim, a on widzi co innego, on ciebie nie łapie w tym swoim obrazie.

Miałem takie swoje wrota, wielkie na parę kilometrów, wyrastały z ziemi i otwierały się, echo szło i mówiło mi, co mam robić. Może dlatego mi się to podobało, że czułem się wtedy bogiem. Potrafiłem latać... Ktoś mi się nie spodobał, ja tylko klapnąłem ręką i on znikał albo go rozrywało na strzępy – zależy, jaką śmierć mu zadałem.

TM: Czy twoi nauczyciele wiedzieli?

Jarek: Tak.

TM: Jak reagowali?

Jarek: Raczej jak ja reagowałem na nich. Jak się dowiedziałem, że chcą mi pomóc, to był przypadek, że nauczycielowi przyłożyłem taboretem. Za to, że mnie nie wypuścił z klasy, bo mówił, że wie, po co chcę iść.

TM:
Konsekwencje?

Jarek: Były, były. Ale nauczyciel wolał zatuszować sprawę. Bardzo miły facet, teraz złego słowa bym o nim nie powiedział. A wtedy chciałem go zabić.

TM: Trafiłeś do szpitala...

Jarek: Sąd mnie skierował. To było po tym pobiciu... Ćpałem na cmentarzu, było już ciemno, bo chciałem z duchami porozmawiać. No i rozmawiałem z nimi. Pytam się, dlaczego mój tata nie chce do mnie przyjść, żeby ze mną porozmawiać. "Przyjdzie". A ja: "Dobra, to niech przyjdzie". I wyszedłem z tego cmentarza. Spotkałem moją bardzo dobrą przyjaciółkę. Ona: "Chodź mnie odprowadzić". "Dobra – mówię – czemu nie". Poszliśmy. I po drodze usłyszałem głos ojca, takie podśmiewanie się. Obróciłem się, spojrzałem – ojciec. A miałem metalową pałkę pod kurtką. I mówię do niego: "Chcesz, ch..., na łeb?". A on odpowiada: "To chodź!". Wyciągnąłem pałkę i dostała. Kilkadziesiąt razy na głowę, trzydzieści parę szwów miała. Ale jak krew chlapnęła – bo pękła jej żyła na głowie, całą twarz miałem we krwi – mokre poczułem, a narkoman nie lubi mokrego. Doszedłem do siebie. Zobaczyłem, że dziewczyna leży we krwi, płacze, krzyczy... Podniosłem ją, zaniosłem do sklepu, bo jej mama pracowała w sklepie. Lekarze powiedzieli potem, że trzy, cztery uderzenia więcej i dziewczyna by nie żyła, czaszka by jej pękła. I wtedy psycholog mi powiedział, że albo leczenie, albo kryminał. Nie poprawczak – kryminał.
 

Ostatni raz widziałem Jarka dwa lata temu. Był bezdomny, samotny jak pies. A ja... wciąż w niego wierzę.


Może dlatego lubił ze mną rozmawiać. Dzwonił z kolejnych życiowych zakrętów, spotykaliśmy się i opowiadał o sobie. Od jego opowieści jeżyły mi się włosy na głowie, ale słuchałem. Potem próbowałem go przekonać, że nie wszystko stracone. Że jest dla niego nadzieja. Może jeszcze zadzwoni.

Piszę o Jarku, gdyż nie cierpię pozornych rozwiązań, wykoncypowanych przez mędrców zza biurka. Nic nie pomogą takim jak on. Chyba że po lekturze rozporządzenia ktoś z Państwa palnie się w czoło, wołając: – A ja głupia/głupi nic dzieciakom nie mówię o sensie istnienia! To dlatego biorą dopalacze! Ale od 1 września wszystko się zmieni!



[1] Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej (projekt)

 


* * *
 

 

 O autorze:
Tomasz Małkowski
fot. Jakub Swerpel
 

Tomasz Małkowski

Absolwent pedagogiki specjalnej na UG, od 1996 roku związany z Gdańskim Wydawnictem Oświatowym. Autor bądź współautor podręczników do historii dla szkół podstawowych i gimnazjów. Ma na koncie kilka powieści dla dzieci i dorosłych (te pisał już sam). Ojciec dwójki młodych ludzi. Chciałby – i to bardzo! – żeby polscy uczniowie lubili szkołę, odkrywali w niej świat, rozwijali talenty, stawiali pytania i znajdowali odpowiedzi. Ma wrażenie, że nie zawsze tak jest; zachodzi w głowę, co można by zmienić. Ze swej strony stara się pisać ciekawe podręczniki, takie "do polubienia" przez uczniów i nauczycieli.

W wolnym czasie włóczy się po lesie, często z psem. Biega, bo lubi. Zimą morsuje z Sopockim Klubem Morsów (zbiórka w każdą niedzielę o 12.00 w budynku Zatoki Sztuki, wejście od strony plaży). Sporo czyta. Również pisze, w końcu to jego zawód. Jest wtedy sam jak palec (nawet radio mu przeszkadza). Dlatego w przerwach od pracy chętnie ucina sobie pogawędki z ludźmi. Ostatnio postanowił pisać bloga. Zobaczymy, jak mu to wyjdzie.

Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: 
http://blog.gwo.pl/medrcy-zza-biurka/

Gdańskie Wydawnictwo Oświatowe

 

Aktualna ocena

0

Oceń
Podziel się
KOMENTARZE
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię

DODAJ KOMENTARZ
Zaloguj się albo Dodaj komentarz jako gość.

Dodaj komentarz:



ZOBACZ TAKŻE
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej