Kultura "kwitnącego audytu" czy "szkoła więzi"?
Zdzisław Hofman, 08 Październik 14
Drukuj
Doświadczona nauczycielka Rita Pierson, występując na forum Ted.com mówi tak: "Po 40 latach pracy z dziećmi odkryłam tajemnicę sukcesu pracy nauczyciela, są nią relacje" i wspomina dalej: "Usłyszałam kiedyś od kolegi: «Nie płacą mi za lubienie dzieci»". Odpowiedziałam: "Dzieci nie uczą się od osób, które ich nie lubią". To, co było naturalne w szkole lat 60-tych: więzi pomiędzy nauczycielem a dziećmi teraz staje się godne apelu, programu naprawczego, poszukiwania i odkrywania na nowo.
Z kolei, na jednej z konferencji usłyszałem od znanego Profesora pedagogiki, że żyjemy w "edukacyjnej kulturze audytu". Zapytałem, a kiedy będziemy w "kulturze wychowania do przyszłości"? Usłyszałem: "Szkoła nie jest od wszystkiego, nie można jednocześnie zajmować się i wychowaniem, i edukacją i profilaktyką i jeszcze paroma innymi celami, te czasy minęły". Ja jednak wciąż mam w pamięci jak wspomniany Profesor na początku lat 90-tych przestrzegał nas przed uniformizacją, globalną wioską, propagował alternatywne modele wychowania, zachęcał do twórczego i pluralistycznego podejścia do edukacji. Dlaczego "edukacyjna kultura audytu" tak nas uwiodła?
Dlaczego przy okazji gubimy coś najbardziej istotnego? Rita Pierson mówi: "Każde dziecko potrzebuje mistrza". Wartość wiedzy i dostęp do informacji już nie wystarcza. Czy jesteśmy wzorcami zachowań i postaw dla naszych uczniów, czy budujemy z nimi więzi oparte o wartość empatii, akceptację i przyjazne wymagania na miarę ich możliwości i indywidualnych potrzeb? Ponoć tylko 25% sukcesu zależy od możliwości intelektualnych ucznia, reszta to optymizm, motywacja i wsparcie dorosłych.
Kiedy obserwuję z oddalenia systemy edukacyjne obecne w krajach anglosaskich to odnoszę wrażenie, że umiejętność godzenia "kultury audytu" z rozwojem i wspieraniem twórczości i innowacyjności uzyskuje tam właściwe proporcje. Znam nawet Szkołę masową w Polsce, która stawia i mocno to akcentuje, na pierwszym miejscu uczeń i jego potrzeby, a mimo to potrafi bardzo dobrze wypaść w "systemie kontroli zewnętrznej".
Egzaminy zewnętrzne, procedury ewaluacyjne, nadzór – są narzędziami a nie celami głównymi. Nasz system działa tak, jakby egzamin był jedynym i ostatecznym celem nadającym sens szkole, a tak przecież nie jest.
Jak sprawdza się system oparty na permanentnym audycie, a więc na braku zaufania do nauczycieli, ilustruje wypowiedź starego profesora pedagogiki z Uniwersytetu w Pekinie Yang Dongping’a, który w filmie Alfabet - Erwina Wagenhofera (szczerze polecam!), komentując system egzaminów PISA mówi tak: "Nasze dzieci na starcie wygrywają, ale na dłuższą metę przegrają" – brakuje im kreatywności, elastyczności, gotowości do zmian. (Szkoła chińska w realizacji standardów OECD wypada najlepiej w Świecie).
Uważam, że współczesna edukacja nie może opierać się o dylemat: czy realizujemy kulturę audytu, konsekwentnie sprawdzając efekty, stosując procesy ewaluacyjne, wprowadzając poczucie nadmiernej kontroli? Czy wybieramy -"Świt innowacyjnego społeczeństwa", kreatywność w działaniu, poszukiwanie twórczych rozwiązań w kształceniu samodzielnych, aktywnych obywateli? Te pytania muszą być zestawione ze sobą w następującym porządku: Najpierw działanie na rzecz rozwoju twórczej, aktywnej postawy ucznia – młodego, nowoczesnego Obywatela. W drugiej kolejności procesy audytorskie, które są narzędziami wobec tych pierwszych. Nadanie narzędziom rangi celów – a to się współcześnie dzieje, na krótką metę daje poczucie wpływu, kontroli, czasem sukcesu, na dłuższą metę skutkuje porażką.
Przed laty na Wydziale Pedagogiki UMCS przeczytałem brzmiący częstochowskimi rymami apel dziecka: "Najmocniej kochaj mnie wtedy gdy najmniej na to zasługuję, bo najbardziej wtedy tego potrzebuję". Te najprostsze prawdy są mało obecne w edukacji, szczególnie na wyższych jej etapach. O akceptacji uczniów przez nauczycieli nie słyszy się tak często jak o ITC w szkole, a może warto? Bez rozumienia potrzeb, bez akceptacji ucznia z jego potencjałami i ograniczeniami, nawet najlepsze wyniki PISA nie zagwarantują sukcesu polskiej szkole.
My to wiemy, dlatego pozalekcyjne zajęcia edukacyjne realizowane (od 10 lat) przez Fundację Rozwoju Wolontariatu cieszą się takim powodzeniem wśród uczniów i nauczycieli. Ci pierwsi "płacą" nam swoją radością. Ci drudzy opowiadają nam o zmianach jakie w dzieciach zachodzą. Jestem przekonany, że nie oglądając się na przemijające "mody" wciąż trzeba realizować w praktyce "pedagogikę więzi" a nie "edukację wyścigów".
* * *
O autorze: |
|
|
Zdzisław Hofman
społecznik, pedagog, trener, wolontariusz. Całe życie zawodowe związany z edukacją, poprzez pracę w szkole, a także w Stowarzyszeniu KLANZA, jako jego współtwórca i wieloletni prezes. Licencjonowany trener Polskiego Towarzystwa Psychologicznego. Tutor w programie Liderzy PAFW i współpracownik Stowarzyszenia Szkoła Liderów. Współautor książek o tematyce pedagogicznej: „Metoda KLANZY w teorii i praktyce” oraz „Chopinowskie inspiracje muzyczne”.
Obecnie prezes Fundacji Rozwoju Wolontariatu, w ramach której funkcjonuje Program PROJEKTOR – wolontariat studencki. Sukcesem FRW jest m.in.: projekt „Nowoczesny Patriotyzm”, w ramach którego Ministrowie z Kancelarii Prezydenta RP – jako Honorowi Wolontariusze – promowali wśród dzieci i młodzieży aktywną postawę obywatelską.
|
Tekst pierwotnie ukazał się na blogu autora pod adresem: http://zdzislawhofman.blox.pl/
|
Podziel się
Aktualnie brak komentarzy. Bądź pierwszy, wyraź swoją opinię