Finowie nie lubią testów... A bardzo dobrze w nich wypadają
Kilka lat temu postanowiłem odświeżyć swój angielski. Tak po prostu: pójść na kurs. Okazało się, że nie ma kursów "tak po prostu". Wszystkie przygotowują do egzaminu.
Dobrze, niech będzie. Najpierw kazano mi rozwiązać test: tu coś wpisać, tam przekształcić, wybrać a, b, c lub d. Wynik? Grupa przygotowująca do FCE. Potem przeprowadzono ze mną rozmowę kwalifikacyjną: "Mówi pan nieźle, ale test obnażył...". Efekt: awans o oczko wyżej, do grupy pre-CAE. Dwa lata nauki do egzaminu na poziomie C1.
Po pierwszych zajęciach lektor zaproponował mi przeniesienie do grupy pre-CPE. Niezorientowanym wyjaśniam: CPE to egzamin na poziomie C2, najwyższym, jaki jest. Poszedłem na próbę (przecież test obnażył...) i zostałem.
Przez dwa lata tłukliśmy testy egzaminacyjne. Skorzystałem z okazji: zdałem CPE na ocenę B (do A zabrakło mi 1 punktu). Oblałbym, gdyby nie dziesiątki testów "przerobionych" na kursie i egzamin próbny. Poświęciliśmy na to mnóstwo czasu. Co więcej, Anglik prowadzący zajęcia nie zawsze zgadzał się z odpowiedziami podawanymi w kluczu jako jedynie poprawne. Ale to tak na marginesie.
Po co opowiedziałem Państwu tę historię? Otóż test kwalifikacyjny "pomylił się" w moim wypadku o 3 poziomy. Był niewart funta kłaków.
Finowie – przechodzę do tematu wpisu – unikają testowania dzieci jak diabeł święconej wody. Ich zdaniem przygotowania do testów zabierają czas potrzebny na twórcze myślenie, stawianie pytań, rozwiązywanie problemów. Testy prowadzą do rywalizacji, która niszczy atmosferę w szkole i pogarsza jakość życia uczniów.
A w Finlandii kładzie się ogromny nacisk na dobre samopoczucie tak uczniów, jak i nauczycieli. Atmosfera jest raczej swobodna – nie ma na przykład mundurków – co wcale nie znaczy, że każdy robi, co chce. Dzieciaki już w przedszkolu są uczone odpowiedzialności, współdziałania i troski o innych. To normalne w kraju, w którym żaden człowiek nie przeżyje sam.
Do szkoły idą 7-latki (wkrótce pobiją na głowę np. Anglików, zaczynających edukację w wieku 5 lat). Odtąd przez 9 lat dzieci zdolne i mniej zdolne uczą się w tych samych klasach. 30% z nich korzysta z zajęć wyrównawczych.
W większości klas prowadzi lekcje dwóch, a nawet więcej nauczycieli. Często odbywają się zajęcia łączone, co zmusza do współpracy zarówno nauczycieli (planowanie), jak i dzieci. Efekt? Różnica osiągnięć szkolnych między najlepszymi a najsłabszymi uczniami jest najmniejsza na świecie.
Fińskie 16-latki mogą iść do gimnazjum, czyli odpowiednika naszego liceum, albo do szkoły zawodowej. I tu kolejna niespodzianka: szkoły zawodowe nie są uważane za gorsze. Po ich ukończeniu można studiować na wyższej uczelni, tak jak po gimnazjum. Nie ma rywalizacji.
W poprzednim wpisie wspomniałem, że w Finlandii podstawa programowa jest mało szczegółowa. Tylko od nauczyciela zależy, kiedy, jak i jakimi metodami będzie ją realizował. Ta swoboda w połączeniu z pasją i wysokimi kwalifikacjami pozwala na szukanie nowych metod dydaktycznych. Nauczyciel podchodzi indywidualnie do uczniów, ponieważ mu na nich zależy. Nie podlega coraz to nowym odgórnym nakazom, będącym zmorą polskiej szkoły. Cieszy się powszechnym zaufaniem, nie narzeka na zarobki ani na atmosferę w pracy, więc się w niej realizuje.
Brzmi jak bajka? Przypomnę zatem: mowa o jednym z najlepszych systemów edukacyjnych świata. A także o kraju, w którym bieda prawie nie istnieje, dzieci przychodzą do szkoły zdrowe i zadbane, a po kilku latach nauki są praktycznie dwu- albo trójjęzyczne (oprócz angielskiego wielu Finów zna szwedzki).
Mimo to podejrzewam, że i oni nie napisaliby dobrze testu, na którym ja się potknąłem. Dlaczego więc tak dobrze wypadają w międzynarodowych badaniach?
Ponieważ stosowane tam testy są konstruowane dla uczniów z różnych państw i kultur. Autorzy starają się o jasność poleceń, tak by równe szanse mieli Finowie i na przykład Chińczycy, którzy pamięciówkę opanowali chyba do perfekcji.
Na zakończenie trudno nie zadać sobie pytania: jak my możemy skorzystać z fińskich doświadczeń? Nasuwa mi się odpowiedź: inwestując w nauczycieli. Przyciągając do zawodu najlepszych i ufając im. Oni będą wiedzieli, co robić dalej.
* * *
O autorze: | ||
fot. Jakub Swerpel |
Tomasz Małkowski |
|
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: |
0
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14