Czy nasze dzieci muszą się tyle uczyć? A szczęśliwe dzieciństwo?
Moja znajoma ma przyjaciółkę mieszkającą w Niemczech. Obie panie dochowały się synów, obecnie w wieku bodaj 12 lat, obie lubią sobie pogadać przez telefon i, jak to kobiety, o dzieciach mogą bez końca. Ich rozmowy wyglądają ponoć tak:
Poniedziałek, popołudnie
Polska: Jak tam Adam?
Niemcy: Gra w piłkę z kolegami. A Krzysiek?
Polska: Robi projekt na przyrodę.
Wtorek, wieczór
Niemcy: Masz chwilę? Adam jest z tatą w Aquaparku, mogę spokojnie pogadać.
Polska: Ja też. Krzysiek uczy się z ojcem do sprawdzianu, nie wiadomo, kiedy skończą.
I tak dalej.
6latkom – 30 minut,
I tyle. Jest czas odrabiania lekcji, jest też czas odpoczynku.
W Stanach Zjednoczonych zaleca się „zasadę 10 minut”[2]. W pierwszej klasie dzieci (w wieku 6–7 lat) mają odrabiać prace domowe około 10 minut dziennie, w drugiej – 20 minut, w trzeciej – 30 minut… I tak z każdym rokiem o 10 minut więcej. Jak ta zasada jest realizowana w praktyce, to oczywiście inna sprawa, ale istnieją przynajmniej jakieś wytyczne. A u nas?
Wiemy, wiemy. Ilość pracy domowej zależy od koncepcji nauczyciela. Jeden zadaje dużo, drugi mało. W innej szkole – jeden dużo, drugi bardzo dużo, trzeci jeszcze więcej. Efekt? Polskie dzieci nieraz ślęczą do późna nad lekcjami. Czy tak musi być? Nie.
Znajomy Anglik uczy w polskim gimnazjum. Opowiadał mi o szkole, do której sam chodził jako chłopak (rzecz jasna w Anglii). Od poniedziałku do czwartku nauczyciele zadawali prace domowe tylko z dwóch przedmiotów dziennie, w piątek – z trzech przedmiotów. Np. w poniedziałek z matematyki i historii, we wtorek z angielskiego i chemii itd. „Uczyłem się dużo mniej niż polscy gimnazjaliści – powiedział mój znajomy – ale nie sądzę, żebym był gorzej od nich wyedukowany”. Można by tak zrobić i u nas, prawda? Tyle że taki system wymaga współdziałania nauczycieli, a ono na ogół leży. „Każden sobie rzepkę skrobie”, jak to ujął dramatopisarz przeszło sto lat temu.
Prostsza (chyba) rzecz do przeprowadzenia jest taka: w statutach wielu szkół znajduje się zapis o ograniczeniu liczby sprawdzianów do dwóch lub trzech w tygodniu. Zrezygnujmy z tego trzeciego. Dzieciaki napiszą go znacznie lepiej w następnym tygodniu. Niech w każdej szkole będą po dwa, sprawiedliwie.
Ktoś powie, że bujam w obłokach. Czy zdaję sobie sprawę, jak wygląda rzeczywistość polskiej szkoły? Przeładowane programy nauczania, brak czasu, mało pieniędzy, a wymagania wobec nauczycieli straszliwe. Rozumiem. Współczuję. Ale nie chcę tylko narzekać.
Może zrobimy razem coś, co ulży i uczniom, i nauczycielom? Zastanowimy się nad celami edukacji w XXI wieku, jeszcze raz przyjrzymy się podstawie programowej… Będę o tym pisał na moim blogu, będę reagował na Państwa pomysły… Nie mam zamiaru bezczynnie patrzeć, jak ciężar niesprawnego systemu dźwigają przede wszystkim dzieci. Nie idźmy w kierunku Japonii czy Korei Południowej, gdzie uczniowie po lekcjach w zwykłej szkole biegną do prywatnej szkoły wieczorowej. Nie tędy droga.
Niech nasze dzieci mają szczęśliwe dzieciństwo.
[1] Wie lange dürfen Hausaufgaben dauern?
* * *
O autorze: | ||
fot. Jakub Swerpel |
Tomasz Małkowski |
|
Tekst ukazał się pierwotnie na blogu Gdańskiego Wydawnictwa Oświatowego: |
0
Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"
Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022
Redakcja portalu 23 Sierpień 2021
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci
Redakcja portalu 12 Sierpień 2021
Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana
~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21
Ku reformie szkół średnich - część I
~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15
"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"
~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14