Imię i nazwisko:
Adres email:


Jack Nasher dla edukacji



Uczestniczyłam w znakomicie zorganizowanym i przygotowanym przez „Edukację i Dialog” seminarium pod hasłem „Autorytety dla edukacji” z udziałem m.in. Jacka Nashera. Wcześniej słyszałam, że to gwiazda niemieckiej telewizji, w której pokazuje, jak na podstawie sygnałów płynących od ludzi , jest w stanie ich ocenić i wyciągnąć istotne dla siebie wnioski. Domyślam się, że lepszy z niego showman niż wykładowca.


Zaraz na początku spotkania w warszawskim Marriottcie zaprezentował nam „eksperyment”, który rzekomo miał nam pokazać, że znając odpowiednie sposoby zachowania można ludźmi manipulować. Twierdził, że potrafi to zrobić psycholog. Jestem psychologiem od 30 lat i – zapewniam – dobry psycholog nie chce ludźmi manipulować, a zły nie potrafi. Mam wrażenie, że Nasher już na początku powinien zauważyć, że nieufny Polak nie da sobą tak łatwo manipulować, jak i to, że ma do czynienia z widownią wyjątkową, wymagającą i oczekującą od jego wykładu pomocy w codziennej pracy. Nie wiem, czy odebrał ten komunikat. Tematem wystąpienia była sztuka pokazywania kompetencji - umiejętność sprawienia wrażenia, iż jest się ekspertem w danej dziedzinie i stworzenia bezpiecznej atmosfery podążania za sobą pracowników lub… klientów. Skrzywienie zawodowe natychmiast mi podpowiedziało, że najprościej wydaje się kompetentnym wtedy, kiedy jest się nim w istocie i ma się wystarczające poczucie własnej wartości, żeby się do tego przyznać. Podobno aż 19 na 20 osób bardzo boi się tego, by ich koledzy nie sądzili, iż są niekompetentni. No proszę, pracuję na co dzień z tym biznesmenami i na tyle sobie nie zaskarbiłam zaufania, żeby mi się do tego przyznali. Mówią, że chcą być skuteczni, że boją się, iż sobie nie poradzą z zadaniami albo, że zawiodą innych czy że chcą lepiej kierować ludźmi, a prawdziwych pobudek nie podadzą. A może to tylko w AT&T, gdzie robiono te badania, panuje taka atmosfera?

Jack Nasher występował z małym plikiem kartoników w ręce, które były jego „kocykiem bezpieczeństwa”. Opowiedział nam o tym, jak to pewien ojciec systematycznie obcinał kocyk swojego synka, który ten nosił i przytulał do siebie jako źródło poczucia bezpieczeństwa. W końcu został z niego malutki kawałeczek. Rozumiem, że kartki dr Nashera to waśnie resztki tego kocyka. On pewno uważa, że to już niewiele, bo wie od czego zaczynał, sądzę jednak, że dla odbiorców jego słów, to może być wystarczająco dużo, by powątpiewać w jego kompetencje wykładowcy. Sama pamiętam, jak swoje pierwsze wykłady miałam spisane na kartkach formatu A4 na których flamastrami pozaznaczane były różne fragmenty, także dowcipy. W tamtym czasie nie odważyłabym się wygłosić wykładu o tym jak pokazać swoje kompetencje. Nasher miał jeszcze jeden element zwiększający poczucie bezpieczeństwa – co chwila wyjaśniał, że jego wiedza pochodzi od psychologów, z psychologii, że sam jest psychologiem społecznym i tak dalej. To tak jakby usprawiedliwiał swoje tezy albo czuł, że bez tej legitymacji psychologicznej mogą nie zabrzmieć wystarczająco przekonująco. I to jest już metoda ułatwiająca pokazanie swoich kompetencji, której – mimo iż ją stosował - doktor Nasher jednak nie zwerbalizował. Powoływanie się na większe od nas autorytety, konkretne lub uogólnione zwiększa naszą wiarygodność i pozwala widzieć w nas ludzi nauki czy wiedzy. Obojętnie czy jesteśmy szefami działu w firmie, dyrektorami szkoły czy nauczycielami uczącymi dorastającą młodzież, to zawsze się przydaje. Ważne jednak, by informacje były sprawdzone, a źródła pewne. Szczególnie dziś, kiedy sprawdzić może to w Internecie dziesięciolatek. Kolejne przekazywane przez wykładowcę sposoby zachowania mogą się przydać w pracy nie tylko menedżerów, ale również dyrektorów szkół (są wszak menedżerami), a także nauczycieli (uczniowie czasami czyhają na objaw niekompetencji swoich nauczycieli). Od tego momentu będę zatem przekazywać wiedzę Nashera w wersji dla nauczycieli.

Uświadamiajmy innym swoje sukcesy, przedstawiajmy się w różnych historyjkach tak, by młodzież i rodzice nabierali do nas zaufania. Jednak – warunek podstawowy – musimy mieć, co opowiadać.

To prawda - i znam to z własnych doświadczeń konsultanta - ludzie kupując coś, czy zatrudniając doradcę, boją się, żeby nie popełnili błędu, żeby wybrali najlepszą opcję. Często wybierają coś, co znają - choćby nawet nie byli zachwyceni tym przedmiotem, człowiekiem czy miejscem - zamiast nieznanego, To dotyczy również rodziców wybierających szkołę dla dziecka. Jakże często wybierają tę, do której chodzili oni sami lub ich starsze dzieci. Dlatego tak ważne jest, by rozwiać ich wątpliwości – pozbawić ich lęku. Trzeba dotrzeć do nich z informacjami, na które czekają. Podobnie nauczyciel na wstępnym spotkaniu z rodzicami może zdjąć z nich ewentualny dyskomfort. Trzeba uprzedzać pytania, które mogą paść i spokojnie pewnym siebie tonem opowiadać o zaletach szkoły. Niestety musi to być prawda! Zatrudniony konsultant, nawet niezbyt kompetentny, ma za sobą sztab firmy, który będzie mu pomagał, gdy trzeba, a on sam uczył się będzie w czasie pracy, zdobywał doświadczenie i stawał się coraz bardziej kompetentny. W wypadku szkoły czy nauczyciela, nie ma takich możliwości. Dlatego rozgoryczony rodzic może podejmować różne działania, aż do wypisania dziecka z danej szkoły i rozgłaszania o niej negatywnych opinii włącznie. Dlatego takie działanie ma sens jedynie wtedy, kiedy mówimy prawdę, kiedy dostosowujemy szkołę do potrzeb środowiska. Nauczyciel natomiast może zwiększyć swoją kompetencję poprzez samodzielne rozwiązywanie problemów, jakie powstają z uczniem w szkole. Moim zdaniem osłabia je skarżąc się na dziecko do rodziców, czy wypisując w dzienniczku ucznia formuły w stylu „uczeń nie uważa na lekcji”. Jest częścią problemu, nie rozwiązania. Jak postrzegalibyśmy rodzica, który skarżyłby się w tymże dzienniczku na swoje dziecko nauczycielowi i pisał, czego to ono nie chce robić w domu? Dziwne, że tak niewielu nauczycielom przychodzi to do głowy. Fascynujące, niestety tragikomiczne, artykuły Marii Janukowicz na łamach „Edukacji i dialogu” ukazują jak beztrosko nauczyciele objawiają niekompetencję przez dokonywanie najdziwniejszych dyskwalifikujących swoją rolę wpisów do dzienniczków. Druga zasada to efekt oczekiwań – im większe oczekiwania spowodowane nastawieniem, tym większa szansa na zauważenie kompetencji. Im większe oczekiwania w stosunku do nauczyciela mają uczniowie, tym większa szansa, że ocenią wyżej jego kompetencje. To prawda. Ale skąd bierze się oczekiwanie? Z informacji od starszych kolegów (te są bardziej wiarygodne) i nauczycieli (te mniej). Zatem oczekiwania te oparte są nie na jakichś technikach, ale na wizerunku, jaki wypracował sobie wcześniej nauczyciel. Dobra sława nauczyciela powoduje, że młodzież koncentruje się na jego lepszych stronach, bagatelizując lub nie dostrzegając słabości. Zresztą nauczyciele reagują podobnie. Jeśli uczeń na samym początku przedstawi się z najlepszej stron, kilka razy pod rząd, to w następstwie tego, jego osiągnięcia postrzegane są lepiej. Jak wiedza może płynąć z tego faktu dla nauczycieli. Nie bójmy się chwalenia siebie. Uświadamiajmy innym swoje sukcesy, przedstawiajmy się w różnych historyjkach tak, by młodzież i rodzice nabierali do nas zaufania. Jednak – warunek podstawowy – musimy mieć, co opowiadać. Można pewne fakty ładnie oświetlić, ale nie można ich tworzyć. Zasada ta bowiem to nic innego, jak prawda opisana w baśni Andersena „Nowe szaty cesarza” Niestety na tej zasadzie próbują zbyt długo istnieć niektórzy twórcy, politycy czy inne osoby z establishmentu, także pracownicy edukacji zapominając, że choć ogół może da się zwodzić, zawsze znajdą się pierwsze odważne osoby, które powiedzą „król jest nagi”. A wtedy wstyd jest większy i upadek bardziej bolesny.

Z tym oczywiście łączy się trzecia zasad Nashera – „No modesty!” - „Bez zbędnej skromności”. Wykładowcy chodziło o to, by umieć się chwalić, mówić o swojej pracy w superlatywach. Nasher mówi, „jeśli koniecznie chcesz być skromny, bądź w jakiejś innej dziedzinie nie związanej z pracą.” Ten temat dla Polaków jest szczególnie drażliwy – my ciągle chcemy być skromni. I bądźmy, tylko zrozumieć nam trzeba, że skromność, to jedynie „nie wywyższanie się ponad innych”. Nie chodzi o to, by mówić „jestem najlepszy” czy „nasza szkoła jest najlepsza” (chyba, że są jakieś konkretne dziedziny, ale to wtedy także nie „jest najlepsza”, ale „osiąga najlepsze w - rejonie, mieście, kraju - wyniki w czymś”), ale by potrafić wyartykułować, co się robi dobrze, w czym ma się istotne osiągnięcia, by nie udawać kogoś gorszego niż się jest. Pokora wymaga od nas również przyznawania się do swoich talentów, kompetencji i doskonałości w działaniu. Śmiem twierdzić, że dla niektórych Polaków jest to trudniejsze niż przyznawanie się do słabości. Owszem, za sprawą różnych szkoleń niektórzy wyuczyli się powtarzać pozytywne zdania na własny temat, ale brzmi to jak żart lub pusta recytacja, ponieważ… nie ma w tym wiary. I dlatego – to znowu mój konik – żeby można było szczerze chwalić siebie i robić to z prostotą i skromnością, która nie razi i nie rani, trzeba mieć poczucie własnej wartości. A to już inna bajka. Przez zachowania proponowane przez Nashera, poziom wykonania ma szansę się podnieść i także poczucie własnej wartości wzrośnie. Sadzę jednak, że to właśnie od tego należałoby zacząć cały procesu pokazywania swoich kompetencji. A na zakończenie jeszcze jedna refleksja – nic nigdy nie było chyba lepszą wskazówką dla wyboru właściwego wykładowcy, szkoły, nauczyciela, usługi niż biblijne „po owocach poznacie” . To ciągle obowiązuje.


Iwona Majewska-Opiełka




Listopad 2008 - FELIETON
REKLAMA
SPOŁECZNOŚĆ
KATEGORIE
NAJNOWSZE ARTYKUŁY

Warszawska Liga Debatancka dla Szkół Podstawowych - trwa przyjmowanie zgłoszeń do kolejnej edycji

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

Trwa II. edycja konkursu "Pasjonująca lekcja religii"

Redakcja portalu 29 Czerwiec 2022

#UOKiKtestuje - tornistry

Redakcja portalu 23 Sierpień 2021

"Moralność pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej lekturą jubileuszowej, dziesiątej odsłony Narodowego Czytania.

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021

RPO krytycznie o rządowym projekcie odpowiedzialności karnej dyrektorów szkół i placówek dla dzieci

Redakcja portalu 12 Sierpień 2021


OSTATNIE KOMENTARZE

Wychowanie w szkole, czyli naprawdę dobra zmiana

~ Staszek(Gość) z: http://www.parental.pl/ 03 Listopad 2016, 13:21

Ku reformie szkół średnich - część I

~ Blanka(Gość) z: http://www.kwadransakademicki.pl/ 03 Listopad 2016, 13:18

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:15

"Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie"

~ Gość 03 Listopad 2016, 13:14

Presja rodziców na dzieci - Wykład Margret Rasfeld

03 Listopad 2016, 13:09


Powrót do góry
logo_unii_europejskiej